Siergiej Łazariew – Źródło wszystkich chorób i praktyka Chrystusa


Warto jeszcze wspomnieć o innym aspekcie: jakakolwiek choroba wynika z duszy. Medycyna przymyka oko na duszę, lecząc ducha czy umysł tabletkami, ciało także leczy tabletkami i to wszystko. Prędzej czy później, ze strachu zbliżenia się do końca lub uśmiercenia ludzkości, medycyna musi dotrzeć do pojęcia leczenia duszy, a zatem musi zjednoczyć się z religią. Nie oznacza to, że religia jest w pełni sprawna w temacie duszy, jednak w każdym razie musi być jakiś przełom.

A teraz coś o największym znaczeniu. Pomyślcie o tym. Prorok Eliasz przywrócił człowieka do życia. Judaizm opływa w cudowne uzdrowienia. Chrystus robił to cały czas. Dlaczego? Jaka jest natura tego fenomenu, niepojętej zdolności Chrystusa do leczenia chorych? Jest to jedyny przypadek w historii, kiedy natychmiastowo została wyleczona każda choroba, nawet najpoważniejsza: zostało powiedziane słowo, wykonane było machnięcie ręką, i człowiek był uleczony. Do czego się to sprowadza? (- Chrystus był w stałym kontakcie z Bogiem) – bez wątpienia prawda. Co jeszcze? Spróbujmy bardziej konkretnie. (- Silna energetyka?) Silna energetyka jest w tym przypadku bezużyteczna. Napompuj go energią tak bardzo jak chcesz… Kiedy byłem na tej ścieżce, i stosowałem techniki przy użyciu rąk, to każdy by mi powiedział: „Twoja energetyka jest bardzo słaba“… (- Jego gotowość do zmiany.) Dlaczego On był w stanie wyleczyć wszelkiego rodzaju choroby? (- Jego nieustanna miłość do Boga.) To już było powiedziane. „Twoja wiara cię ocaliła“.

To, co powiedzieliście jest prawdą. Jednak mówicie ogólnie. Musimy być bardziej konkretni. Skoro Chrystus był w stanie wyleczyć chorobę, niezależnie od poziomu, na którym się objawiała, to przesłanie jest jedno: On dosięgnął do źródła wszystkoch chorób. Do źródła. On odkrył źródło wszystkich chorób. Oto co nam mówi praktyka lecznicza Chrystusa. Judaizm nawet nie dotyka tego aspektu. W Chrześcijaństwie, jeśli przeczytacie Biblię pod tym kątem, wyraźnie zobaczycie, że Chrystus dotarł do źródła wszystkich istniejących chorób. On to odkrył i sięgał pod to, był zdolny do rozerwania pierwotnego źródła choroby. To wyjaśnia dlaczego były wyleczone wszystkie choroby. Uzdrowiciele działają albo na poziomie ciała, albo na poziomie świadomości, albo na poziomie duszy. Chrystus dotarł do tych poziomów, gdzie człowiek był absolutnie czysty i gdzie nie istnieje choroba. Z tego powodu, ponieważ rzeczywiście dosięgnął głębiej niż poziom, na którym rodzi się jakakolwiek choroba, był w stanie wyleczyć każdą chorobę.

To doprowadza nas do pytania: jakiego rodzaju mógł to być poziom, na którym rodzi się choroba? Wczoraj dałem wam setki wskazówek… Jest to poziom anielski, poziom nadnaturalnych zdolności, oto gdzie rodzą się wszystkie choroby. Tak więc, pierwszy grzech przeszedł przez diabła, anioła, który stracił swoją zdolność do widzenia Boga, do widzenia wewnątrz swojej własnej pobożności (pokory). Zapomniał jak się to robi. Poczuł swoją zewnętrzną powłokę jako pierwszorzędną, ponad miłością postawił energię, i tutaj zaczyna się upadek anioła… Oto źródło wszystkich chorób.

Jeśli analizujemy działalność Chrystusa, to dlaczego musiał On umrzeć na krzyżu? – By pokazać, że dla niego miłość była ponad zdolnościami, nawet tymi nadnaturalnymi. Jeśli człowiek może zabić każdego dookoła jedynie za pomocą spojrzenia, a pomimo to mówi: śmiało, zabijcie mnie, ponieważ Bóg tak chciał… Jest to pewny znak, że przez cały czas miłość była dla Niego o wiele ważniejsza niż zdolności, nadnaturalne zdolności, samoobrona itd. Ponieważ On widział wolę Boga. Pragnął wypełnić wolę Boga, i widział, że musi umrzeć na krzyżu. Wiedział to już zawczasu, i zaakceptował to. Co masz na myśli mówiąc, że „On tego chciał“? Jeśli pragnąłby umrzeć, to czy mówiłby: „Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech ominie mnie ten kielich”. To jest w Biblii.

Do czego nas to doprowadza? Chrześcijaństwo dosięgnęło do źródła wszystkich chorób. Tym źródłem jest pierwszy krok, przez który wyrzekasz się miłości. – Gdy energia, siła duchowa czy cokolwiek innego staje się dla ciebie ważniejsze niż miłość. Gdy nie chcesz przyjąć upokorzenia, które Bóg ci dał. Gdy masz poczucie wyższości lub gdy potępiasz innych itd. Oto jest punkt, od którego zaczynają się wszystkie choroby. Jeśli masz wewnątrz poczucie, że jesteś wybrany przez Boga, poczucie wyższości – moralne lub jakiekolwiek – jeśli masz skłonność do potępiania lub myślenia źle o innych, to już jesteś chory. To wszystko.

Przestałeś widzieć wolę Boga, a wszystko wydarza się z woli Boga. Z tego powodu wewnątrz nie może być żadnego zła. Nie może tam być niesprawiedliwości. Wewnątrz wszystko jest Boskie. Nie można tego kwestionować. Wewnątrz jest tylko miłość. Jeśli to rozumiemy, to nieustannie trzymamy się miłości, i pojmujemy, że zewnętrznie żyjemy według pewnych zasad, jednak wewnętrznie żyjemy według całkiem innych zasad. I kiedy miłość płynie nieustannie (kiedy we wszystkim widzę Boga i czuję Boga wewnętrz), to w tej chwili odcinam źródło wszystkich chorób. I wtedy wszystkie turbulencje będą zwiększały moją miłość, i na każdą sytuację będę odpowiadał wybuchem miłości w duszy. Żadnej nienawiści, obrażania się czy potępiania, tylko wybuch miłości. I kiedy widzę coś, czego nie lubię, to moim pragnieniem będzie pomóc, a nie zniszczyć.

Dawniej, jeśli czegoś nie lubiłeś, to po prostu niszczyłeś to. Później, jeśli czegoś nie lubiłeś, to musiałeś karać i dyscyplinować. (Judaizm w tej kwestii poczynił olbrzymi krok naprzód). Chrześcijaństwo jako pierwsze podjęło okazję do edukowania. – Zmieniony może zostać najbardziej negatywny proces. Jeśli może to zostać zmienione, to nie ma nieuleczalnych (niereformowalnych) grzeszników. Absolutnie każdy człowiek może być edukowany i reformowany, i Chrystus udowodnił to, gdy obcował z prostytykami i celnikami itd.

Jednak jego zwolennicy siadali, i stwierdzili, że był dobrym człowiekiem, …ale my wiemy lepiej. I poszli z tym dalej. Dlaczego tak? Kiedy nie rozumiesz istoty Chrześcijaństwa, wtedy wlewasz młode wino do starych bukłaków. Wino jest nowe, jednak bukłaki są stare – bukłaki nie zostały odnowione; światopogląd wciąż jest stary. W ten sposób pojawiał się nawracający motyw nieuleczalnego grzesznika. Co oznacza „wieczny grzesznik“? Oznacza człowieka, który nigdy nie dostanie się do Boga. Gdzie w takim wypadku on się dostanie? Widzicie – tak to się wszystko zaczęło. Na pierwszy rzut oka wspaniałe. Wieczny grzesznik zostanie ukarany. A w rzeczywistości samo pojęcie wiecznego grzesznika już mówi o kompletnym bałwochwalstwie.


Źródło: link

Autor: Antropozofiablog

Witam na blogu poświęconym Rudolfowi Steinerowi i jego dziełu - Antropozofii. Na miarę swoich możliwości tłumaczę wykłady Rudolfa Steinera i fragmenty z jego wykładów. Tutaj chcę oddać głos panu Steinerowi: "Dzisiaj będziemy zajmować się czymś, co pokaże nam jak istotnym jest, w oparciu o badania, które mogą być wykonane w wyższych światach, doświadczać tego, co przyszłość trzyma dla ludzkości. Misja ruchu Nauki Duchowej wiąże się z ważnymi wydarzeniami okresu przejściowego, w którym właśnie żyjemy. Stąd też możemy być pewni, że jeszcze wiele leży przed nami w przyszłości, i dlatego w Nauce Duchowej szukamy przewodnictwa w podejmowaniu odpowiednich działań w chwili obecnej."

10 myśli na temat “Siergiej Łazariew – Źródło wszystkich chorób i praktyka Chrystusa”

    1. Przede mną także długa droga, by uświęcić swoją duszę, bardzo długa, ale „nie od razu Rzym zbudowano”, a kto będzie dbał o ziarno, ten wyda plon, jeden stokrotny, drugi sześćdziesięciokrotny, a inny trzydziestokrotny. 🙂 Ciągle staram się temperować swoją pychę, która czasami zdaje się nie mieć końca, bo dusza chciałaby już od razu, a ta ścieżka to nie jazda pociągiem ekspresowym 😀

      Trzeba pamiętać, że dusza nazbierała sobie pewien bagaż, który trzeba przepracować. Jeśli człowiek przez wiele lat nastawiony był do świata w taki sposób, że ciągle gromadził w duszy pychę, to też kilka lat zajmie mu zmiana tego na pokorę, wdzięczność, szacunek, oddanie itd. Pycha w tej kwestii jest niesamowita, oczywiście w sensie negatywnym, bo jak się ją w duszy nagromadzi, to bardzo ciężko jest ją wyplenić, bo jest jak pasożyt, który żywi się wszystkim, co widzi. Nie bez powodu pychę nazwano największym grzechem.

      Pozdrawiam

      Polubione przez 1 osoba

      1. zupełnie u Ciebie nie widzę/czytam pychy 🙂 za to przez Ciebie zaczęłam myśleć o swojej 😉 to śmieszne – bo od dziecka walczyłam ze swoją przebojowością, wścibstwem… a w dorosłym życiu zobaczyłam, że z tego są szkolenia :))) ja boję się przesady – zawsze by nie odpłynąć tak, że już nikt mnie nie zrozumie 🙂
        teraz słucham audiobook PROROK Khalil Gibran jakie to nam bliskie choć nie nasza kultura 🙂 ktoś zamieścił cytat na fb i mnie zauroczył. Nie ma uszczerbku dla duszy… tylko droga do Boga 🙂
        pozdrawiam, a mogę przykłady pychy poznać? 😉

        Polubione przez 1 osoba

      2. Chciałem napisać coś o pysze na stronie, ale jeszcze nie uchwyciłem jej tak dobrze, by móc streścić ją w jednej kropce, i od tej kropki wychodzić do pojęć; nie wiem jeszcze jaka jest istota pychy, ale można dostrzec jej przejawy. U siebie pychę dostrzegam w swoim nastawieniu do świata i do ludzi.

        Wpiszę tutaj to, co notowałem sobie o moich odczuciach pychy:

        Pycha to bronienie swojego obrazu świata i sprzeciw przeciw temu, co się nam objawia. Pychą jest nieprzyjmowanie tego, co do nas przychodzi. Pycha to trzymanie swojego sztywnego obrazu świata w sztywnych ramach i niechęć, by coś w tym obrazie zmienić.

        Pycha nie pozwala zauważyć, uświadomić sobie pokory; pycha nie pozwala na bycie pokornym, czyli nie pozwala na bycie nie wystawiającym mądrości wyżej od miłości, gdyż pycha zatruwa i oślepia już od początku pojawienia się, i czyni nas niezdolnymi do pojmowania, rozumienia. Pycha zabija miłość, gdyż stawia mądrość wyżej od miłości.

        „Oto wypełnia się proroctwo… słuchem słuchać będziecie, a nie usłyszycie…”

        Pycha nie pozwala zdobyć zrozumienia, ponieważ człowiek pyszny ciągle/stale chce pokazać/udowodnić swoją rację. Zdystansowanie się od swojej mądrości pozwala nam zrozumieć mądrość przekazywaną przez drugiego człowieka.

        Pycha jest bronieniem się przed mądrością wyrażoną przez innych, i jest odpychaniem, odrzucaniem, negowaniem mądrości (doświadczania, pojmowania) innych. Jest to również narzucanie swojej mądrości innym i ustawianie całego świata pod siebie.

        Żeby nie mieć wobec świata, ludzi i siebie pychy, to na ludzi, na siebie i na świat trzeba patrzeć poprzez miłość. Gdy przestajemy patrzeć na świat poprzez miłość i zaczynamy patrzeć przykładowo przez pryzmat mądrości, zdolności, uduchowienia, czyli posiadanych wartości, wtedy zaczyna się pojawiać pycha i zazdrość. Gdy patrzymy poprzez miłość, wtedy mamy w sobie akceptację, a gdy przestajemy patrzeć poprzez miłość i patrzymy poprzez różne wartości, to przestajemy akceptować i zaczynamy z czymś się zmagać, przepychać się. Jeśli czegoś nie akceptujemy, to zaczynamy z tym walczyć. Ego chroni to, z czym się utożsamia. Jeśli człowiek utożsamia się z mądrością, to będzie bronił („jakiejś”) mądrości i będzie zwalczał to, co uważa za głupie. Będzie walczył z tym, co głupie, bo jest to zagrożeniem dla mądrości, z którą się utożsamia. Z pozoru broni on mądrości, ale w rzeczywistości broni swojego ego, które jest utożsamione z (daną) mądrością.

        Gdy człowiek ma utożsamienie z mądrością (gdy jest do tej wartości przywiązany), to nie będzie akceptował tego, co uważa za głupie; będzie z tym walczył, będzie odpychał od siebie to, co wydaje się jemu głupie. (w miejsce słowa „mądrość” można wstawić inną wartość, do której przywiązała się dusza, i przez co pojawia się pycha).

        Człowiek wtedy ubóstwia mądrość, i nienawidzi tego, co uważa za głupie. Ten brak akceptacji może przybierać różne formy, może to być np. niechęć, pogarda, nienawiść wobec innych, lub np. wstyd wobec siebie z powodu niedostatecznej mądrości w oczach innych.

        Jeśli nie przezwycięży się całkowicie przywiązania do danej wartości, to będzie ono przeskakiwało jak pchła na różne aspekty, np. z nienawiści do innych na nienawiść do siebie.

        Pycha jest wywyższaniem „mojego” ponad „czyjeś” – czy to mądrości, czy to zdolności, czy to siły woli, czy czegokolwiek innego. Jeśli dana wartość nie opiera się na miłości, szacunku, dobroduszności, to z jej powodu zaczynamy się przepychać, walczyć i nienawidzić.

        Pokorę można nazwać wstrzemięźliwością od pychy (egoizmu), wywyższania się.

        Poprzez miłość pojawia się uczucie pokory, ponieważ tutaj zachodzi zmniejszenie ważności siebie. Zachodzi tutaj umniejszenie swojego ego i egoizmu wyrażającego się jako pycha, czyli wywyższanie się. Pycha jest właśnie wywyższaniem się, a pokora jest właśnie umniejszaniem swojego egoizmu, który wyraża się jako pycha, wywyższanie się.

        Pycha zatruwa i oślepia już od samego początku pojawienia się.

        Pewnego razu odczuwałem pychę jako (nadmierny) egoizm i zbyt wysokie poczucie własnej wartości/ zbyt wysokie mniemanie o sobie – wywyższanie się. Innym razem czułem, że pycha tak jakby blokuje/uniemożliwia bycie w miłości; będąc pochłonięty pychą jakoś czułem, że przebywa się wtedy w przywiązaniu do jakiejś swojej wartości. którą chce się bronić i wywyższać ponad wszystko, co się widzi; i człowiek nie ma wtedy dostępu do serca, do miłości, tylko skierowany jest na walczenie ze światem. Tak to kilka razy zauważyłem, że człowiek, którym włada pycha, nie otwiera serca, tylko broni swojej danej wartości i wywyższa ją ponad wszystko, co widzi.

        Może te wypociny na coś ci się przydadzą. Zwykle pisałem to na kolanie przelewając odczucia w słowa, by odczuwając dany stan mieć do niego dopasowane dane pojęcie, i by dzięki od razu rozpoznawać np. pychę w samym odczuciu i nie wysilać się na teoretyzowanie i mielenie myśli.

        Polubione przez 1 osoba

      3. ach ta pycha… a jak z samoakceptacją? jak z akceptacją przez innych?…

        moja pycha jest inna – mam zbyt dużo akceptacji dla innych, wchodzą mi na głowę 🙂
        subiektywne widzenie świata to coś jak najbardziej normalnego, a szacunek dla innego widzenia też powinien być… nie jesteśmy w stanie zmienić czyjegoś myślenia jeśli sam tego nie chce…

        Ja niestety unikam ludzi, których nie rozumiem i którzy mnie nie rozumieją – czy to pycha?

        Nie lubiłam pokory póki jej nie zrozumiałam… teraz wydaje mi się, że jestem bardzo pokornym człowiekiem – akceptuje, to co mi się przytrafia…ale lubię zmieniać świat – nic na siłę 🙂

        pycha nie ma wady nad Miłością 🙂 miłość bez mądrości i mądrość bez miłości są kalekie – obie dają Miłość. Przeczytaj Rozmowy o Miłości.

        „Ego chroni to, z czym się utożsamia.” – trudno żeby nie… jeśli by tak nie było to schizofrenia chyba???

        głupota jest często śmieszna… jest powszechna i dotyczy każdego, tylko w różnym stopniu 🙂

        Pycha jest wywyższaniem „mojego” ponad „czyjeś” – zgadzam się, tylko czasami trzeba walczyć o swoje 🙂

        „człowiek, którym włada pycha, nie otwiera serca, tylko broni swojej danej wartości i wywyższa ją ponad wszystko” – od tego trzeba zacząć 🙂 MIEJ SERCE I PATRZ W SERCE 🙂

        Polubienie

      4. Hej, dzisiaj trafiłem w filmie, jak Siergiej mówił o pysze:
        Uczucie pychy to absolutyzacja swojego świadomego „ja”. Czy to dobre, czy złe? Dobre – do pewnej granicy, tak jak każda miłość do wszystkiego, co ziemskie. Powyżej tej granicy jest stan alarmowy, który zostaje blokowany bardzo surowo. Obecnie ludzkość doszła do takiej fazy, w której pycha staje się niebezpieczna. Pycha to nieprzyjęcie, nieakceptowanie sytuacji; pycha to wyrzeczenie się całego wszechświata, nieuznawanie go – ja nie chcę czynić tak, jak tego nie uznaję; zaczynam nienawidzić i osądzać. To właśnie wywołuje przede wszystkim nowotwory i ciężkie choroby.

        Dlaczegóż św. Serafin z Sarowa mówił: Radości moja, zdobądź ducha pokory, a będą wokół ciebie tysiące zbawionych, tylko poskrom pychę.

        Poskromienie pychy to nie jest życzenie, by siebie rozdeptać; jest to zdobycie poczucia, że jestem podrzędny, wtórny, że to nie ja kieruję wszechświatem. Wszechświat (Bóg) kieruje mną, a ja to wewnętrznie akceptuję.

        Dalej jeszcze powiedział coś ciekawego odnośnie jego metody:
        Ponieważ w mojej metodzie jest jeszcze element oddziaływania na fizyczność, dlatego nie mogę leczyć wszystkich. Nie mogę dlatego, że jeśli jakiś człowiek nie uzyskał jeszcze mądrości i za mało jeszcze dostał cierpień, to musi nadal się męczyć.

        To było w drugiej części filmu:
        https://antropozofiablog.wordpress.com/2016/12/23/siergiej-lazariew-diagnostyka-karmy/

        Polubienie

      5. „nie mogę leczyć wszystkich…” czy to nie jest pycha? Lekarzu ulecz się sam… Takie niuanse słowne mogą doprowadzić do jakiegoś kręcenia sobą samym… czy rozum nie podpowiada : zwolnij lub przyspiesz, odpuść bądź walcz… dbaj o siebie i o innych – Dwa przykazania miłości! czy nie tracisz czas na poszukiwanie pychy, a powinieneś coś innego… ja w poszukiwaniu ducha zapomniałam o…

        Polubienie

  1. Nie chodziło mi o to, że nie należy siebie bronić, trzeba; tylko na poziomie, który nazywam pracowaniem z przywiązaniami, bronienie siebie wygląda jak nieakceptowanie – wtedy pojawia się szukanie winnych, osądzanie, pretensje itd. Tam jest inna logika i owszem, nie łatwo to pojąć, ale nic na siłę. Miałem na myśli to, że człowiek przestaje w tym wszystkim „widzieć” Boga i czyni te drugorzędne aspekty celem samym w sobie i zaczyna się z nimi sklejać – to tak jakby ubranie przyrosło do skóry. Z tym ego też nie chodzi o „rozpuszczenie” jak w naukach Wschodu, bo ludzie patrzą na takie rzeczy w sposób: albo tak, albo nie; albo białe, albo czarne. Ego musi zostać oczyszczone, musi zostać podniesione do wyższego stanu, a nie rozpuszczone jak robiono kiedyś. Czy ogień jest dobry czy zły? Oczywiście że nie można jednoznacznie powiedzieć albo tak, albo nie – zależy to od wielu czynników. I od takiego szerszego postrzegania trzeba wyjść do rozważania przywiązań, utożsamiania się, chociaż utożsamienie się niedostatecznie wyraża o co chodzi; lepiej wyrażają to słowa: absolutyzacja, ubóstwianie ziemskiego. Gdy dusza w danym przywiązaniu dojdzie do punktu krytycznego, to lekko mówiąc pojawiają się wszelkiego rodzaju nieprzyjemności. Jakbyś chciała to zrozumieć, to najlepiej jakbyś poczytała książki Łazariewa, ale nic na siłę 🙂

    Dzięki za polecenie, przeczytam po wypłacie 🙂

    Polubienie

  2. znalazłam taki artykuł
    https://sekty.wordpress.com/2016/02/16/siergiej-lazariew-diagnostyka-karmy-czy-niebezpieczna-sekta-rosyjskich-satanistow/
    Pamiętasz jak pisałam, że bardzo przypadł mi do gustu… szukałam czegoś by się przyczepić, ale wszystko na granicy poprawności… tak w jedną lub drugą stronę można interpretować… znając techniki fotograficzne i przemycanie obrazu tu??? nie zgadza mi się, że wszystko mi odpowiada…
    pozdrawiam i czekam na kolejne poszukiwania… Podobny artykuł czytałam o Eckhart Tolle… lubimy czytać 😉

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz